The post A po Camino była Francja i Bordeaux (9) first appeared on Think About It.
]]>
Wyjechaliśmy bardzo wcześnie rano z Javier nie tak daleko od Pamplony. Spałem w autokarze zaledwie kilka godzin, kiedy dotarliśmy już do Bordeaux – miasta, na którego obrzeżach miałem zostać wyrzucony.
Autokar jechał spokojnie dalej, podczas gdy ja stałem na przystanku autobusowym ze śpiworem, karimata i walizką, czekając na przyjazd autobusu. Chyba cud sprawił, że jechał on z dalekich przedmieść na sam dworzec Saint Jean w centrum.
Co robiłem w Bordeaux?
Słuchałem ludzi grających na pianinie na dworcu Saint Jean. Gubiłem kółka od walizki i czasem sam się gubiłem. Często. Podziwiałem budynki, które przywodziły na myśl te paryskie, do których też mnie ciągnęło. Katedry, kamienice, fontanny… zwłaszcza słynne mirror d’eau, czyli lustro wody znajdujące się nad rzeką, gdzie pluskają się dzieci i gdzie można się przejść i ochłodzić stopy.
Spotkałem też kilku pielgrzymów Camino de Santiago. Rozpoznawałem ich po sporych plecakach i przyczepionych do nich muszlach. Sam również ze swoją się nie rozstałem, więc pozdrawialiśmy się i zatrzymywaliśmy, by porozmawiać. Przez Bordeaux prowadzi w końcu szlak francuski.
A więc nie opuściłem Camino. Jednocześnie jednak zmierzałem dalej i dalej, a konkretnie – ku winnicom!
Mikołaj, lipiec 2015

The post A po Camino była Francja i Bordeaux (9) first appeared on Think About It.
]]>The post Sama droga jest celem (8) first appeared on Think About It.
]]>
Ani tutaj, ani też na Finisterze, czyli starym końcu świata, gdzie pielgrzymi palą swoje ubrania i szukają muszli, aby rozpocząć nowe życie. Moje Camino rozpoczęło się dawno temu, u progu mego domu, kiedy odbyłem pierwszą walkę z Wątpliwością, i minie jeszcze dużo czasu, zanim ta droga się skończy.
Nie oznacza to, że wygram tę walkę, nie muszę wygrywać. Sama droga jest celem, a Wątpliwość prowadzi do Wiary.
Mikołaj, Hiszpania, lipiec 2015
The post Sama droga jest celem (8) first appeared on Think About It.
]]>The post Nasza droga więc wcale nie kończyła się w Santiago (7) first appeared on Think About It.
]]>-To co, który szlak wybieramy za rok? Północny, portugalski…a może primitivo? – pytała mnie Ania z uśmiechem.
Filipa ciągnęło z kolei na Camino Polaco. Nasza droga więc wcale nie kończyła się w Santiago.
Uczestniczyłem w odpustowej Mszy św., głowę okadziło mi botafumeiro. Od dawna przelatuje ono nad głowami pielgrzymów, aby…mniej było czuć zapach potu, który towarzyszy podczas każdej wędrówki.
Kiedy stałem przed grobem św. Jakuba, zapytałem Kuby, jak się czuł, kiedy po raz pierwszy dotarł do Santiago. Wiedziałem, że jako trzynastolatek przeszedł szlak portugalski od samej Fatimy.
– Rozpłakałem się – odpowiedział.
Mikołaj, Hiszpania, lipiec 2015
The post Nasza droga więc wcale nie kończyła się w Santiago (7) first appeared on Think About It.
]]>The post Projekt Camino cz. 8 U św. Jakuba w Santiago de Compostela first appeared on Think About It.
]]>The post Nie liczyłem dni, po prostu szedłem dalej (6) first appeared on Think About It.
]]>Ksiądz Tomasz z Andrzejem wymieniali się gitarą, a cała grupa śpiewała i tańczyła „Jesteś królem” czy „Raduje się dusza ma” podczas tych chłodnych, galicyjskich wieczorów, gdy wydawało nam się, że nasze szczęście jest nieskończone. Bo byliśmy szczęśliwi, podobnie jak wszyscy byli szczęśliwi w Taize, śpiewając i tańcząc wraz z franciszkanami „Gdyby wiara twa”.
Bawiliśmy się i chwaliliśmy Boga. Uczestniczyłem zatem w opowieściach, które do tej pory słyszałem tylko z ust rodziców czy znajomych.
Po pogodnych wieczorach czasem podchodził do mnie Kuba.
-Jesteś zmęczony? – mówił, świadomy, że tego dnia zrobiliśmy jakieś 35 km.
-Nie aż tak.
-Gramy w piłkę?
-No jasne!
Na Camino straciłem rachubę czasu. Nie liczyłem dni, po prostu szedłem dalej.
Mikołaj, Hiszpania, lipiec 2015
The post Nie liczyłem dni, po prostu szedłem dalej (6) first appeared on Think About It.
]]>The post Rozmowy i reflektor (5) first appeared on Think About It.
]]>-To jest właśnie istota pielgrzymowania – mówił wtedy ks. Tomasz. – Rozmowy, niekończące się rozmowy…
Codziennie uczestniczyliśmy we Mszy św., podczas której jeszcze dobitniej uświadamiałem sobie, że z każdym dniem z obcych sobie ludzi coraz bardziej zamieniamy się we wspólnotę. Niektóre z kazań ks. Tomasza pamiętam do dzisiaj.
-Siedzimy wszyscy w ciemnym pokoju, po którym przesuwa się światło reflektora. Co jakiś czas zatrzymuje się na ścianie, suficie lub na twarzy któregoś z nas. Czy oznacza to, że istniejemy tylko wtedy, gdy pada na nas to światło? Nie! Ja nie nadaję tobie wartości, ani ty mi jej nie nadajesz – każdy z nas ma wartość sam w sobie. Istniejemy zawsze, bez względu na reflektor. – mówił podczas jednego wieczoru.
Ks. Krystian zwykle siedział na krześle przed naszym dormitorium. Można było przysiąść się do niego, aby porozmawiać o jego pracy misjonarza w Peru.
-To ludzie, którzy wiele nie potrzebują – opowiadał. – Obudzą się, zerwą z drzewa parę owoców i już są najedzeni. Nie muszą pracować. Są za to bardzo otwarci. Przyjdą na Mszę św., choćby i godzinę później, z ciekawości czy z nudów, ale przyjdą.
Mikołaj, Hiszpania, lipiec 2015
The post Rozmowy i reflektor (5) first appeared on Think About It.
]]>The post Wytrwałość i wola dotarcia (4) first appeared on Think About It.
]]>Co jakiś czas dołączałem się do innych pielgrzymów. Poznałem Hiszpana imieniem Xavier, który zwrócił uwagę na mój wietnamski kapelusz. „Czekam na ciebie w następnej restauracji, może zjemy razem ryż?”, śmiał się.
Szliśmy razem dobrych parę kilometrów, rozmawiając między innymi o hiszpańskiej kuchni. Odkryłem, czym jest turron i dowiedziałem się, że jest straszliwą profanacją jeść churrosy z nutellą. Później rozstaliśmy się słowami „Buen Camino” i na chwilę zostałem sam, aby potem ponownie dołączyć do kolejnej grupy pielgrzymów. Niektórych pytałem, dlaczego wyruszyli na Camino, ale myślę, że ich odpowiedzi były tylko częścią prawdy – każdego z nas ta droga na swój tajemniczy sposób przywołała.
Wieczorem pierwszego dnia, kiedy wszyscy mieli w nogach 35 km drogi, w kaplicy Monte do Gozo ksiądz Tomasz upomniał nas podczas kazania.
-Dziś niektóre osoby pędziły do przodu, zupełnie nie oglądając się za siebie. W tym samym czasie niektórzy z tyłu na ostatnim odcinku ledwo zdołali dotrzeć do autokaru. Niektórym brakowało wody, inni potrzebowali pomocnej dłoni. Jesteśmy wspólnotą, a więc pomagajmy sobie. Niech ci silniejsi pomogą słabszym…
Następnego dnia zostałem na chwilę z tyłu. Zbliżyłem się do Oliwii, chcąc jej pomóc.
-Ponieść ci plecak?
-Może ponieść ciebie?
-Czyli dasz radę sama?
Parę godzin później Filip niósł ją na ramionach, a Andrzej trzymał jej plecak. Nadal podziwiałem jednak jej wytrwałość oraz wolę dotarcia do celu.
Mikołaj, Hiszpania, lipiec 2015
The post Wytrwałość i wola dotarcia (4) first appeared on Think About It.
]]>The post 13.09.2015 Niedziela 37/2015 Szlakiem św. Jakuba (XI) Droga jest celem first appeared on Think About It.
]]>Najpierw było Camino Polaco, odcinek Iława-Gniewkowo. Droga, którą przyjąłem i której się poddałem, która prowadziła mnie przez szczęście, ale i chwile zwątpienia. Zadawałem sobie wtedy pytania: „Jaki jest cel tej wędrówki?”. W tym czasie jeszcze nie wiedziałem, że niedługo później Camino Polaco zaprowadzi mnie właśnie tutaj, aż do samej Galicji.
A więc stałem w albergue w miejscowości Sarria, razem z 35 innymi osobami, które uczestniczyły w projekcie marszałka województwa kujawsko-pomorskiego oraz fundacji „Pro futuro theologiae”. Projekt „Camino de Santiago – u korzeni Europy. Tradycja i nowoczesność” miał na celu pokazanie Camino de Santiago młodzieży z regionu oraz promocję szlaku św. Jakuba, który biegnie przez nasze województwo. Później mieliśmy się jeszcze spotykać w czasie całego roku, aby pod koniec zostać wolontariuszami na ŚDM w Krakowie. „Zadziwiające”, myślałem. Czułem, jakby było to naturalnym przedłużeniem mojego Camino Polaco.
W albergue zabrakło paszportów pielgrzyma, które są potrzebne, aby otrzymać compostelę, czyli zaświadczenie przebycia przynajmniej 100 ostatnich kilometrów szlaku św. Jakuba. Przystawiłem pieczątkę na kartce papieru, schowałem ją do kieszeni i wyszedłem. To, co potrzebne, miała mi przynieść sama droga.
Nie wyszliśmy wszyscy razem. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy, niektórzy wyruszyli samotnie. Camino jest osobistą drogą, którą każdy idzie sam. Jest tu czas na rozmowę, poznawanie innych i śmiech, ale jest też czas na ciszę. Mimo, że idę wraz z innymi i razem rozmawiamy, nadal jest to moja samotna wędrówka – sam muszę się starać, aby iść dalej, choć nogi mogą odmawiać posłuszeństwa; sam też muszę odpowiadać na wiele pytań, które przychodzą, gdy zalega cisza. Niektórzy od razu zmierzyli się z samotnością. Ja potrzebowałem jeszcze czasu.
Wiktoria zaczęła nucić „If you want to walk Camino Polaco…” – poddałem się jej i zaczęliśmy śpiewać wszyscy razem. Była to piosenka, którą napisaliśmy, aby zachęcić innych pielgrzymów do przyjazdu na Camino Polaco. Śpiewaliśmy ją na melodię „Hiszpańskich dziewczyn”, która była tak chwytliwa, że nie mogła wyjść mi z głowy, odkąd zaczęliśmy ją wykonywać najpierw podczas zwiedzania Pampeluny, później przed katedrami w Burgos i Leon. Teraz był dopiero ranek, a nas wypełniała energia, mogliśmy więc śpiewać, śpiewać jak najgłośniej chcieliśmy. Nie czuliśmy mijających kilometrów.
Później śpiew przeszedł w modlitwę, następnie w rozmowę. Na początku zupełnie zwyczajna, zeszła na poważniejsze tematy, których byśmy nie poruszali podczas codziennych spotkań, nawet z dobrze znanymi osobami – a my się prawie nie znaliśmy. Było to tak, jakbyśmy ściągali kolejne warstwy papieru, w które zapakowany był prezent. Rozmowa zaczynała się ściszać, a następnie wymierać, słowa odpływały coraz dalej. Przyszła cisza. Zaczęliśmy coraz bardziej się od siebie oddalać, każdy rozpoczynał samotną wędrówkę. Teraz już nie musieliśmy rozmawiać – wystarczyło, że szliśmy w tym samym kierunku.
Co jakiś czas mijałem znaki pozostawione przez innych pielgrzymów. Buty, ubrania, zapisane kartki przyciśnięte kamieniem. Minąłem znak „Stop”, przerobiony na „Do not stop walking”, na strzałce wskazującej drogę ktoś napisał: „Żadnego początku ani końca – po prostu idź”.
– O, Ekwadorczyk z wietnamskim kapeluszem! – krzyknął do mnie po jakimś czasie pewien Hiszpan. Zbliżyłem się do niego i szliśmy razem kolejnych parę kilometrów, nieustannie rozmawiając. Gdy się z nim rozstałem, rzuciliśmy sobie „Buen Camino” – słowa, którymi pozdrawiają się wszyscy pielgrzymi idący tym szlakiem.
Dołączyłem do Filipa i Andrzeja, który rzucił do mnie „Jak tam Ci idzie droga, bracie?”. Bracie? Kiedy ostatni raz słyszałem te słowa? Chyba tylko tu, na Camino, albo w Taize. Zaraz potem Filip zaproponował, byśmy zwolnili i zobaczyli, jak radzą sobie osoby z tyłu. Oliwia nie przeszłaby sama ostatnich kilometrów. Andrzej wziął jej plecak, a ona sama wskoczyła Filipowi na ramiona. Wyszliśmy razem, a więc i razem musieliśmy dotrzeć do Santiago.
Sama wędrówka trwała cztery dni, lecz cała podróż była dłuższa. Z każdym kolejnym dniem z obcych sobie ludzi przemienialiśmy się we wspólnotę – wędrując, rozmawiając, śpiewając podczas pogodnych wieczorów. Dotarliśmy do Santiago de Compostela 25 lipca, w święto św. Jakuba Starszego. Na Mszy św. w katedrze ponownie spotkałem tych, których już widziałem w czasie drogi. Byli tam wszyscy: Hiszpanie, ksiądz, z którym rozmawiałem na Monte do Gozo, mężczyzna, który wyglądał zupełnie jak bohater filmu „Droga życia”. Wiele razy, gdy mijałem pielgrzymów idących Camino, zastanawiałem się: „W jakim celu wyruszyli w tę drogę?”. Teraz, gdy podczas wędrówki pozbyłem się części siebie, aby odnaleźć siebie w próbie osiągnięcia wewnętrznej wolności, myślę, że odnalazłem odpowiedź. Wszyscy wyruszyliśmy, ponieważ wierzyliśmy. Ta wiara zaprowadziła nas do samego Santiago de Compostela. Lecz celem była już sama droga.
Stałem razem z Kubą przed grobem św. Jakuba. Wiedziałem, że przeszedł już szlak portugalski parę lat temu. Zapytałem go, jak się wtedy czuł, po raz pierwszy docierając do Santiago. „Rozpłakałem się”, powiedział mi. Parę minut później klęczeliśmy przed grobem św. Jakuba, a następnie poszliśmy, aby objąć jego figurę.
Mam nadzieję, że jeszcze nieraz tu wrócę. Dotarcie do Santiago nie oznacza końca wędrówki. Tu nie ma początku, nie ma końca – kiedyś przekroczyłem próg domu i wyszedłem na Camino Polaco, teraz po prostu wciąż idę dalej.
Mikołaj Wyrzykowski 01.08.2015,
Niedziela 37/201513.09.2015
The post 13.09.2015 Niedziela 37/2015 Szlakiem św. Jakuba (XI) Droga jest celem first appeared on Think About It.
]]>The post Projekt Camino cz.7 Jak ziarenko first appeared on Think About It.
]]>Mikołaj, lipiec, Hiszpania 2015
The post Projekt Camino cz.7 Jak ziarenko first appeared on Think About It.
]]>The post Projekt Camino cz. 6 Finisterra first appeared on Think About It.
]]>Mikołaj Wyrzykowski, lipiec 2015
The post Projekt Camino cz. 6 Finisterra first appeared on Think About It.
]]>