Holandia | Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone http://www.mikolajwyrzykowski.pl Kawiarenka francuska Sat, 28 Nov 2015 10:52:50 +0000 pl-PL hourly 1 http://www.mikolajwyrzykowski.pl/wp-content/uploads/2015/01/cropped-cykada_color-1-32x32.png Holandia | Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone http://www.mikolajwyrzykowski.pl 32 32 210608915 Kilka słów o Lemunie 2015 http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2015/11/28/kilka-slow-o-lemunie-2015/ Sat, 28 Nov 2015 10:52:50 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=11636 „Rowery poprowadzą cię, dokądkolwiek będziesz chciał”, powiedzieli mi znajomi z Holandii, „Możesz nawet nie wiedzieć, dokąd chcesz jechać, a rower cię poprowadzi”. To prawda. Wsiadłem na rower i ponownie jeździłem ulicami Leiden. A jest dużo ulic, przypadków oraz okazji, by się zagubić w tym mieście kanałów i świateł. Po raz Czytaj dalej…

The post Kilka słów o Lemunie 2015 first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
„Rowery poprowadzą cię, dokądkolwiek będziesz chciał”, powiedzieli mi znajomi z Holandii, „Możesz nawet nie wiedzieć, dokąd chcesz jechać, a rower cię poprowadzi”. To prawda. Wsiadłem na rower i ponownie jeździłem ulicami Leiden. A jest dużo ulic, przypadków oraz okazji, by się zagubić w tym mieście kanałów i świateł.

Po raz drugi pojechałem na Lemuna, tym razem już jako trochę bardziej doświadczony dyplomata. Chociaż czy mogę tak powiedzieć? Reprezentowałem Surinam i muszę się przyznać, że przed Lemunem nie miałem pojęcia, że takie państwo istnieje. Serio. Jeśli też nie wiecie, oto informacje w pigułce: Surinam to była kolonia Holandii znajdująca się na wschodnio-północnym wybrzeżu Ameryki Południowej. Puszcze tropikalne, prawie 100 % wilgotności i prezydent Desi Bouterse, który rządzi właściwie od trzech dekad, dwa razy za pomocą zamachów stanów, dwa poprzez wybory. Do tego jest skazany w Holandii na 11 lat więzenia za przewiezienie prawie o,5 tony kokainy do kraju tulipanów i wiatraków. Jego syn siedzi w więzieniu na Florydzie za handel bronią, a obaj chcieli jakiś czas temu ustalić w Surinamie bazę dla Hezbollah wymierzoną w USA. Więc, jak widzicie, zapowiadało się wspaniale!

I tak było. Ponowne obrady, wędrówki, spanie po kilka godzin dziennie… Leiden to piękne miasto (możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej). Udało nam się spotkać na ulicy muzyka, Benjamina Kitchinga, który, jak się okazało, przyjechał tutaj z Anglii, grając na ulicach swoje piosenki i promując płytę. Ma świetne utwory: proste melodie i opowieści, które przenoszą w inny, magiczny, mistyczny świat. Spotkaliśmy go cudownym przypadkiem.

Jeśli chodzi o Surinam i Crisis Committee, to jest to chyba najciekawsza z możliwych komisji. Cały czas mamy nowe kryzysy, które musimy rozwiązywać, a czasami do pokoju wpadają przebrani ludzie i urządzają scenki -spójrzcie tylko na zdjęcia. Dyplomaci mogą szpiegować, knuć przeciwko innym tak, żeby zyskać jak najwięcej dla siebie. Jak to dyplomaci. Nikt za bardzo nie troszczył się o opinię Surinamu, więc po prostu sprzedawaliśmy łóżka. Też można.

Kolejny Lemun za nami, pożegnałem znajomych z Leiden i teraz powoli wychodzę z czegoś, co fachowo nazywamy post-MUN depression. Jest w porządku. Rodzina munowa ma się bardzo dobrze.

Mikołaj

PS. Wpis o MUNie nie mógłby się odkryć bez czarnych żelków. Odkryłem, że Holendrzy potrafią z nimi zrobić dosłownie wszystko: nawet wino czy likier. Odkryłem też, dlaczego nie zdejmują butów w domach i mają tak zimno w pokojach – to przez kalwinów, którzy nauczyli ich, aby przyzwyczajać się do bólu (łączy się to trochę z czarnymi żelkami). Niesamowici ludzie.

 

 

DCIM100MEDIA

Delegaci różnych państw zbierają się na holu głównym szkoły

DCIM100MEDIA

Leiden nocą jest najpiękniejsze, wszystkie światła odbijają się w kanałach.

DCIM100MEDIA

Spotkanie z Benjaminem Kitchingiem, który grał na moście w Leiden.

DCIM100MEDIA

Benjamin śpiewa, Leiden mokre od deszczu.

DCIM100MEDIA

Bez komentarza.

DCIM100MEDIA

Wąskie uliczki, rowery i wiersze poetów z różnych stron świata na ścianach budynków – tutaj Pablo Neruda.

DCIM100MEDIA

Ratusz

DCIM100MEDIA

Kanały i budynki. I wiatr, który nas nosi po ulicach.

DCIM100MEDIA

To my.

DCIM100MEDIA

Niebo rozjaśnia się nad Leiden.

DCIM100MEDIA

Jedno z najpiękniejszych połączeń, jakie można zobaczyć w Holandii: rowery i kanały.

DCIM100MEDIA

Nad Leiden.

DCIM100MEDIA

Widok z góry na miasto

DCIM100MEDIA

Kobieta w Leiden, jakby wyciągnięta z innej epoki.

12308890_946267298813768_1260834919_n

A tutaj zwykła codzienność w Crisis Committee na Lemunie. Biskup wygłasza przemówienie z okazji Bożego Narodzenia do wszystkich dyplomatów.

12246686_916632815097974_2730368838915465070_n 12274380_916633511764571_442565379138382159_n

The post Kilka słów o Lemunie 2015 first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
11636
Dzień w Hadze http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2015/03/21/dzien-w-hadze/ Sat, 21 Mar 2015 18:40:18 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=9840 Jest piękny poranek – ciepły, rześki i słoneczny. Ptaki śpiewają, kwiaty kwitną. Pośród wielu ludzi spieszących do pracy czy do szkoły, jedziemy rowerami, dopiero ucząc się odnajdywać naszą drogę, jak małe dzieci pragnące posmakować wszystkiego, co napotkają. Mijamy piękne kamienice z ozdobnymi portalami, cegłami układającymi się w wyrafinowane wzory, wieżyczkami, Czytaj dalej…

The post Dzień w Hadze first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Jest piękny poranek – ciepły, rześki i słoneczny. Ptaki śpiewają, kwiaty kwitną. Pośród wielu ludzi spieszących do pracy czy do szkoły, jedziemy rowerami, dopiero ucząc się odnajdywać naszą drogę, jak małe dzieci pragnące posmakować wszystkiego, co napotkają. Mijamy piękne kamienice z ozdobnymi portalami, cegłami układającymi się w wyrafinowane wzory, wieżyczkami, posągami. Gubimy się, raz po raz,nie wiedząc, jak dotrzeć do celu ani jak wrócić. Wszystko jest wspaniałe, jednak wygląda tak samo. Jak wielki, piękny labirynt.

Uczę się dróg Hagi, zaczynam je rozumieć, rozpoznawać. Są takie miejsca, do których zawsze się wraca, są też takie, które  zostają zagubione na zawsze i nawet ich wspomnienie jest nietrwałe. Jest jednak parę rzeczy, których, zwłaszcza wiosną, nie da się tutaj przeoczyć:

Spacer przy Parlamencie, zza którego starych murów wychylają się nowoczesne wieżowce.

parlament

Pałac Sprawiedliwości, który mija się w drodze przez park i na plażę.

HAGAMUN 2015

Plaża w Scheveningen, szeroka, ogromna. Rankami pusta-kilku biegaczy, spacerowiczów wraz z psami, mewy krążące nad ich głowami. Podobno nazwa tej miejscowości była używana, aby kiedyś odróżnić niemieckich mieszkańców Hagi od holenderskich. Myślę, że nigdy nie zdołam nauczyć się holenderskiego.

plaża

Rowery, wszędzie rowery: przed szkołami, sklepami, na placach, ulicach. Jak byłem mały, myślałem że w Holandii istnieją nawet autostrady dla rowerów.

6tag_130315-190643

Rower udekorowany kwiatami na tle kanału. Tymi kanałami niegdyś Holendrzy przemieszczali się  miasta do miasta, jeżdżąc na łyżwach.

HAGA

Czarne żelki. Nie polecam, chyba że ktoś lubi zadawać sobie ból z pomocą lukrecji. Jeśli więc one stanowią piekło, niebem są stroopwafle-wafle z nadzieniem karmelowym. Jednym z holenderskich specjałów jest też czekoladowa posypka na chleb, no i masło orzechowe: można się poczuć prawie jak Joe Black, który zajadał się nim przez cały czas.

Gymnasium Haganum (uwaga na wymowę). W moim przypadku nie sposób było przeoczyć tego miejsca. Odbywał się tutaj HagaMUN – młodzieżowa symulacja obrad ONZ – obrady, dyskusje, rezolucje, powaga przepleciona ze śmiechem. Tutaj wszystko zaczynało się i kończyło.

gymnasium

Jedziemy rowerami. Wracamy, mając nadzieję, że przeczucie prowadzi nas w dobrym kierunku. Powoli kończy się dzień i zapada wieczór.

Mikołaj Wyrzykowski, HAGAMUN 12-15.03.2015

HAGAMUN 2015HAGAMUN 2015

The post Dzień w Hadze first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
9840
12-15.03.2015 HAGAMUN czyli Młodzieżowe ONZ w Hadze http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2015/03/13/12-15-03-2015-hagamun-czyli-mlodziezowe-onz-w-hadze/ Fri, 13 Mar 2015 15:14:25 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=9793 Kilka słów przed wyjazdem załogi z I LO w Toruniu, wśród opowiadających Mikołaj. Autor filmu Artur Nowak.

The post 12-15.03.2015 HAGAMUN czyli Młodzieżowe ONZ w Hadze first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Kilka słów przed wyjazdem załogi z I LO w Toruniu, wśród opowiadających Mikołaj. Autor filmu Artur Nowak.

The post 12-15.03.2015 HAGAMUN czyli Młodzieżowe ONZ w Hadze first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
9793
Noc w Leiden http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2014/12/03/noc-w-leiden/ Wed, 03 Dec 2014 20:42:36 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=9115 Wyszliśmy z domu na ciepły, łagodny wieczór. Na podwórku stały rowery. „To daleko stąd”, zapytałem znajomego z Holandii. „Raczej nie”, odparł, „Prosta droga”. Usiadł na rower i zastanowił się przez chwilę. „Potrafisz szybko jeździć?” Kiwnąłem odruchowo głową. „Ok”, odpowiedział i ruszył z miejsca jak koń, który zerwał się do galopu. Czytaj dalej…

The post Noc w Leiden first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Wyszliśmy z domu na ciepły, łagodny wieczór. Na podwórku stały rowery. „To daleko stąd”, zapytałem znajomego z Holandii. „Raczej nie”, odparł, „Prosta droga”. Usiadł na rower i zastanowił się przez chwilę. „Potrafisz szybko jeździć?” Kiwnąłem odruchowo głową. „Ok”, odpowiedział i ruszył z miejsca jak koń, który zerwał się do galopu. Zniknął za zakrętem, ja popędziłem za nim, goniąc wiatr, który uciekał, mijał kolejne ulice, zostawiając za sobą smugi światła i szum samochodów.

„Zwolnij trochę”, poprosiłem w pewnym momencie, co też zrobił. „Mówiłeś, że szybko jeździsz”, zdziwił się. „Żartowałem”, odparłem, ledwo mogąc złapać oddech. To był przedostatni dzień w Leiden. Po głowie chodziła mi piosenka grupy Queen, której słuchaliśmy przed wyjazdem. Miałem ochotę głośno ją zanucić.

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

„Dlaczego macie tutaj czarnoskórego św. Mikołaja?”, zapytałem. „To nie św. Mikołaj, ale jego pomocnik, Czarny Piotruś. Kiedy św. Mikołaj czeka na dachu, on wchodzi przez komin, by zostawić prezenty.” Zaśmiałem się. „To trochę…” „Tak, tak…to po prostu tradycja”. Wspomniałem o piosence, która chodziła mi po głowie, na co on zaczął ją śpiewać. Dołączyłem się.

Leiden fot. Łukasz Sawicki

Leiden fot. Łukasz Sawicki

Minęliśmy kolejny kanał. Tradycje…Holendrzy mają dziwne gusta, myślałem sobie.

Leiden fot. Łukasz Sawicki

Leiden fot. Łukasz Sawicki

Co prawda takie stropwaffel, to jest coś, co każdy powinien zjeść – wafelki z nadzieniem karmelowym. Ale już czarne, słone żelki o smaku lukrecji… Wszyscy mi je polecali, mówili, że je uwielbiają, ale gdy spróbowałem jednego, był to chyba największy ból, jaki w życiu przeżyłem. Chyba największe zło, jakie można komuś wyrządzić: przywieźć z Holandii czarne żelki jako prezent.

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Leiden to piękne miasto, myślałem dalej. Kamienice, uliczki, mosty, kanały, i te wiersze na ścianach w różnych językach…naprawdę piękne.

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Najpiękniejsze nocą: ta była jeszcze nieznana, otwarta i niewinna. Właśnie wjechaliśmy do centrum miasta, dwa światełka więcej pośród wieczoru.

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

Leiden fot. Mikołaj Wyrzykowski

„Dokąd jedziemy?”, zapytałem znajomego. „Dobre pytanie”, odpowiedział. „Ale przynajmniej zbliżamy się?” „No jasne. Im więcej rowerów, tym bliżej jesteśmy”. Jechaliśmy dalej, wzdłuż jednego z licznych kanałów miasta, w kierunku jednej z wielu historii, które noc miała nam podarować.

Mikołaj Wyrzykowski

Leiden, 20-23.11.2014

Leiden

The post Noc w Leiden first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
9115
Leiden. Młodzieżowe obrady ONZ- LEMUN http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2014/11/29/leiden-mlodziezowe-obrady-lemun/ Sat, 29 Nov 2014 19:32:04 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=9103 Delegatka Rosji wyszła na środek sali, rzuciła wzrokiem na zgromadzonych przedstawicieli innych państw i zaczęła mówić. „Nie powinniśmy pozostać obojętnymi na los dzieci umierających w Afryce i Azji. Wszyscy jesteśmy równi, nieważne gdzie się urodziliśmy, i każdy z nas ma prawo do życia. (…) Dlatego też zachęcam wszystkich do głosowania Czytaj dalej…

The post Leiden. Młodzieżowe obrady ONZ- LEMUN first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Delegatka Rosji wyszła na środek sali, rzuciła wzrokiem na zgromadzonych przedstawicieli innych państw i zaczęła mówić. „Nie powinniśmy pozostać obojętnymi na los dzieci umierających w Afryce i Azji. Wszyscy jesteśmy równi, nieważne gdzie się urodziliśmy, i każdy z nas ma prawo do życia. (…) Dlatego też zachęcam wszystkich do głosowania za tą rezolucją. Głosujcie za życiem!” Następnie jej miejsce zajmuje delegat Kuby, swoją mową popierając stanowisko Rosji.

Chair, czyli prowadzący debatę, ustalił jej czas na półtorej godziny. W tym czasie odbywa się prawdziwa walka: o to, czy rezolucja przejdzie, czy też jest na to zbyt słaba. Na środek sali wychodzą kolejni delegaci, wyrażając swoje zdanie na jej temat, poprawiając jej gorsze punkty i chwaląc to, co im się podoba. Czasem dochodzi do sporów między państwami – gdyby tylko mogli, pewnie poobrzucaliby się wyzwiskami, lecz nie, nie teraz, nie to jest najważniejsze – liczy się rezolucja, pytanie, czy wniesie trochę światła, czy też nie, czy uratuje choć część dzieci.

Leiden

LEIDEN fot. Łukasz Sawicki

Wydaje się, jakby to wszystko było na serio, i po trochu tak jest, walczymy o sprawę, która naprawdę ma znaczenie: lecz rezolucja która przejdzie, nie zmieni świata, będzie po prostu jedną z wielu rezolucji. To nie są obrady ONZ, tylko MUN, czyli symulacje młodzieżowych obrad ONZ. Mimo tego walka wciąż trwa. Czy ma znaczenie, że coś jest tylko symulacją, albo że dzieje się na serio? To wciąż ta sama sprawa.

LEMUN

LEIDEN fot. Łukasz Sawicki

Na ostatniego MUN-a wyjechałem ze szkołą, 1LO w Toruniu, do Leiden w Holandii. Przyjechało tam również wiele innych szkół: ze Szkocji, z Niemiec czy z Francji. Uczestniczyliśmy w różnych komisjach, omawiając tematy takie jak prawa człowieka czy sprawy środowiska. Na początku mogłoby się wydawać, że MUN-y to sama polityka i nie ma w tym nic ciekawego. To nieprawda: MUN to po prostu świetna zabawa. Poznaje się mnóstwo osób, a jeśli nie przeforsuje się jakiejś rezolucji (lub nie zechce jej specjalnie zniszczyć), można zawsze wygrać konkurs na najlepszy krawat albo zostać wybranym jako osoba, która najprawdopodobniej wyląduje w więzieniu.

I mimo że to tylko symulacja, wszyscy o tym cały czas zapominamy.

Mikołaj Wyrzykowski

LEIDEN fot. Łukasz Sawicki

 

The post Leiden. Młodzieżowe obrady ONZ- LEMUN first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
9103
Holenderska żegluga http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2014/04/07/holenderska-zegluga/ Mon, 07 Apr 2014 11:48:31 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=7577 Mieszkałem 10 km od Hagi, w uroczym domu – pokrytym strzechą, nowoczesnym w środku. Rano, mimo zmęczenia, budziłem się kilka minut przed nastawionym alarmem. Schodziłem na dół, na śniadanie, rodzice mojego hosta już czekali w kuchni. Ona stała przy tosterze, on czytał gazetę z nałożonymi na nos okularami. Witali mnie. Czytaj dalej…

The post Holenderska żegluga first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Mieszkałem 10 km od Hagi, w uroczym domu – pokrytym strzechą, nowoczesnym w środku. Rano, mimo zmęczenia, budziłem się kilka minut przed nastawionym alarmem. Schodziłem na dół, na śniadanie, rodzice mojego hosta już czekali w kuchni. Ona stała przy tosterze, on czytał gazetę z nałożonymi na nos okularami. Witali mnie. Z głośników jak uderzenia dzwonów do moich uszu docierały dźwięki „Requiem” Mozarta. Był piękny, ciepły, słoneczny marcowy poranek, ptaki śpiewały za oknem.

Razem z moim hostem jechałem na obrady do Gymnasium Haganum, w którym odbywał się MUN (Model United Nations, projekt mający na celu zaprezentowanie debat ONZ). Tam spotykaliśmy się ze znajomymi, później rozdzielaliśmy i ponownie spotykaliśmy, jak te same ulice, które nieustannie się krzyżują. Kiedy ktoś z Polski pytał mnie, co robię, odpowiadałem, że ratuję świat. I tak było, choć nie wychodziło to poza teorię. Ja, jako Hiszpania, walczyłem o każdą dobrą rezolucję wraz z reprezentantami takich krajów, jak Djibouti, Chile czy Chiny. Czułem się, jakbym uczestniczył w czymś ważnym. Było w tym trochę powagi, trochę śmiechu. Trochę polityki, trochę powagi. Trochę śmiechu, trochę polityki.

Po południu byliśmy wolni, po południu otwierały się przed nami bramy życia: spacery w złotym blasku wiosennego słońca, wśród neogotyckich fasad Hagi, jazdy na rowerach drogami, które nie wiadomo skąd się brały, ani dokąd prowadziły. Żyliśmy w sennym odbiciu świata, żeglarze, mewy na plaży, włóczędzy, którzy po cudownych, nocnych wędrówkach, w świetle gwiazd, na wpół-przytomnie schodzili ze szczytów na niziny, porwani prądem rwącej rzeki.

Byliśmy, wróciliśmy. Jesteśmy, cały czas powracamy.

Mikołaj Wyrzykowski

HagaMun 2014, 27-30.03.2014

haga3

MIKI 2014-03-28 11.46.08-3

The post Holenderska żegluga first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
7577
"Podróż" http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2014/04/02/podroz/ Wed, 02 Apr 2014 15:45:43 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=7516 Zostali wezwani na miejsce w godzinie, której nikt się nie spodziewał. Spakowali prędko najważniejsze rzeczy do swoich walizek: wspomnienia, nadzieje, korowody wszystkich dni, które za sobą ciągnęli, niczym pociągi towarowe, które z głośnym stukotem kół jadą w mglistą przyszłość. Zapadał wieczór, ciepły i gęsty od kłębiących się ciemności. Latarnie świeciły Czytaj dalej…

The post "Podróż" first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
Zostali wezwani na miejsce w godzinie, której nikt się nie spodziewał. Spakowali prędko najważniejsze rzeczy do swoich walizek: wspomnienia, nadzieje, korowody wszystkich dni, które za sobą ciągnęli, niczym pociągi towarowe, które z głośnym stukotem kół jadą w mglistą przyszłość. Zapadał wieczór, ciepły i gęsty od kłębiących się ciemności. Latarnie świeciły nienaturalnym blaskiem na rogach ruchliwych ulic, jak gwiazdy niedbałym ruchem ręki strącone na ziemię.

 

Prowadzeni przez skrzypka w połatanym kapeluszu, przyszli na duży, prawie pusty parking, zewsząd otoczony bladymi światłami jarzących się neonów. Czerwony autobus już czekał, kierowca, wypalając ostatniego papierosa, pukał nerwowo palcem w zegarek. W jeden z tych normalnych wieczorów wielkiego miasta ludzie przychodzili i przychodzili – każdy co chwila oglądał się za siebie i obserwował innych, by upewnić się, że nie jest sam. Byli w różnym wieku, lecz mieli takie same walizki, bardziej lub mniej puste – nikt nie wiedział, co robić, by się spakować, nikt nie był do końca przygotowany, choć wiedzieli o tej podróży. Wkrótce walizki wylądowały w bagażniku, a przybysze zajęli swoje miejsca w autobusie. Drzwi się zamknęły, kierowca odpalił stary silnik. Spojrzał na swój zegarek bez wskazówek mówiąc, że to dobry czas, by wyruszyć w podróż.

Z głośników płynął niski, głęboki głos Johny’ego Casha. Wnętrze autobusu wypełnione było na pozór niepotrzebnymi szpargałami. Kartony, koce, różne świecidełka i srebrne wisiorki. Na podłodze leżały puste butelki po Coca-Coli, z sufitu zwisały pierzaste łapacze snów. Asfalt umykał spod kół autobusu, kiedy ten mijał senne widma innych samochodów na tej autostradzie. Pasażerowie byli spięci, osaczeni przez niepewność. Ogarniało ich uczucie słodkiej bezwładności, jakby mimowolnie oddalali się od pełnych komplikacji spraw tego świata. Nie wiedzieli, co ze sobą zrobić, przykuci do foteli spojrzeniem białej czapli z wagą w dziobie, która jak posąg siedziała obok kierowcy.

Jechali przez nocne krainy. Niekiedy na poboczu stały grupy kuglarzy, jednorożce przechadzały się między wiekowymi drzewami, świetliste wróżki pukały do ich okien, odciskając swój uśmiech na sercach pasażerów – lecz oni mogli to wszystko tylko obserwować, tak jak podziwia się obrazy w galerii sztuki, spacerując jej korytarzami i przez chwilę doznając przyjemnego wrażenia, że posiedliśmy jej skarby na własność. Przejeżdżali przez kolejne nocne krainy, niezdolni do ich poznania, ze szwankującymi mechanizmami pamięci.

Pasażerowie próbowali szukać nawzajem swoich odbić w oczach innych. Czasem próbowali się do siebie odzywać, lecz ich słowa do nikogo nie docierały, jakby każdy z nich miał na uszach założone słuchawki i usiłował opowiedzieć sąsiadowi o swojej piosence. „To wszystko takie nierealne”, mówił emerytowany Szekspir. „Czy aby niczego nie zapomnieliście?”, pytał złodziej. Niedoszła królowa Francji siedziała, mrucząc coś do siebie. Większość pasażerów milczała, podczas gdy kierowca wiózł ich w nieznane strony.

Autobus podskakiwał na wybojach, bladoniebieskie lampy oświetlały twarze pasażerów, którzy właśnie zapadli w sen. Kilka godzin później obudzili się, potem znowu zasnęli. Noc nadal trwała. A oni jechali tak dalej, przemierzając nieskończone drogi między wiecznościami – oszołomieni pacjenci wielkiego szpitala, gdzie dyrektor w białym fartuchu raz próbuje uzdrowić ich śmiercią od życia, raz życiem od śmierci.

 

Hiszpański Żeglarz

(Mikołaj Wyrzykowski)

Rozgarty, 31.03.2014

Opowiadanie mówi o podróży – eterycznej, jakby odbywanej przez duchy skazane na wieczne krążenie wokół Ziemi, pasażerów autobusu jadącego przez nocne, poza życiowe krainy. Napisałem je zaraz po tym, jak wróciłem z Hagi (co? całonocna podróż autobusem? Nie może być! – dziwili się Holendrzy). Tak, całonocna – i ma swój urok. Z czego też wzięło się to opowiadanie.

Na deser zdjęcie z Hagi 😉

MIKI 2014-03-27 13.52.11-1

The post "Podróż" first appeared on Blog literacko-podróżniczy Blogue littéraire francophone.

]]>
7516