winnice | Think About It http://www.mikolajwyrzykowski.pl Blog podróżniczo-literacki Wed, 26 Jul 2017 13:03:16 +0000 pl-PL hourly 1 http://www.mikolajwyrzykowski.pl/wp-content/uploads/2015/01/cropped-cykada_color-1-32x32.png winnice | Think About It http://www.mikolajwyrzykowski.pl 32 32 Wino i miłość http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2017/09/10/wino-i-milosc/ Sun, 10 Sep 2017 14:39:54 +0000 http://www.mikolajwyrzykowski.pl/?p=13970 Połączenie to wydaje się oczywiste, ale dla mnie urzeczywistniło się ono dopiero pewnego letniego popołudnia w regionie Beaujolais we Francji. I nie, nie zamierzam teraz opowiedzieć żadnej historii miłosnej. Będzie o winie: niezwykłym, bo Saint Amour, a jakby tego było mało, wytwarzanym przez Domaine des Vignes du Paradis. Zgadza się, Więcej…

The post Wino i miłość first appeared on Think About It.

]]>
Połączenie to wydaje się oczywiste, ale dla mnie urzeczywistniło się ono dopiero pewnego letniego popołudnia w regionie Beaujolais we Francji. I nie, nie zamierzam teraz opowiedzieć żadnej historii miłosnej. Będzie o winie: niezwykłym, bo Saint Amour, a jakby tego było mało, wytwarzanym przez Domaine des Vignes du Paradis. Zgadza się, we Francji istnieje wino poświęcone miłości. I co więcej, pochodzi ono z raju.

Pewnego letniego popołudnia znalazłem się w Saint Amour, miejscowości, która dała nazwę również apelacji wina. Podobno pochodzi ona od imienia rzymskiego żołnierza, który przed wiekami przybył na te tereny, aby ostatecznie się na nich osiedlić.

Saint Amour jest położone w regionie Beaujolais. Pewnie wszyscy kojarzycie Beaujolais Nouveau, młode i gniewne wino, którego wielkie święto obchodzone jest co roku w trzeci czwartek listopada, kiedy jest ono gotowe do picia po zaledwie kilku tygodniach fermentacji. Teraz zapomnijcie o Beaujolais Nouveau, bo w tym regionie są o wiele ciekawsze rzeczy: mam tu na myśli wina z małych apelacji, zwanych crus, które niekiedy dorównują najlepszym z Burgundii czy Bordeaux. Mam na myśli między innymi Saint Amour.

Spotkałem się z Pascalem Durand, właścicielem Domaine des Vignes du Paradis. „Wino przypomina winiarza, tak jak po jakimś czasie pies zaczyna przypominać właściciela” – były to jedne z pierwszych słów, które wypowiedział, zaczynając swoją opowieść. Jeśli miał rację, przewidywałem, że jego wino będzie wyśmienite. Rzadko widziałem człowieka tak złączonego z winnicą. Była to malutka, wynosząca jedyne 4,5 ha posiadłość, na której pracował sam i której poświęcał całe swoje dni, jak sam mówił, „próbując zrozumieć winorośle”.  Teren należał do jego rodziny już od 5 generacji: na początku była to mała farma, na której chowane były zwierzęta oraz rosło zboże, warzywa i rośliny; później wszystko zaczęło się przekształcać w winnicę. Przez długi czas rodzina Durand zajmowała się naprawianiem beczek, jeśli produkowali wino, sprzedawali je właśnie w beczkach lub bańkach, na litry. Butelkowanie zaczęło się dopiero około 30 lat temu.

Rozmawialiśmy o produkcji wina i suszy, która „zrobiła połowę pracy za mnie”, jak śmiał się Pascal. Nie musiał obrywać liści, aby dopuścić słońce, ani też obcinać niepotrzebnych kiści winogron. Same opadły. Następnie przeszliśmy do innego pomieszczenia, gdzie otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia: przede mną stała stara, pochodzące z XIX wieku drewniana prasa służąca do wyciskania soku z winogron. Właściciel winnicy zaczął mi wyjaśniać jej działanie. „Potrzeba dwóch silnych mężczyzn, którzy będą obracać mechanizm, ściskając wrzucone do środka winogrona. Sok spływa do drewnianej bali, skąd następnie wlewamy go wiadrami do metalowych zbiorników, gdzie wino fermentuje.”, mówił, „Skórki z winogron, które zostaną, tniemy tym nożem – pochodzi on z czasów Rewolucji Francuskiej – na mniejsze sześciany i ponownie wyciskamy z nich sok”.

Zacząłem sobie wyobrażać cały ten fascynujący, stary proces. W późniejszych dniach inni winiarze nie chcieli mi wierzyć, ktoś jeszcze używa takiej prymitywnej prasy, marmonier.

Pascal Durand kontynuował swoją opowieść: „Na początku i na końcu wycieka zwykły, niedoskonały sok. Dopiero to, co płynie z prasy w środkowej części procesu wyciskania, jest esencją i prawdziwym smakiem późniejszego wina – nazywamy to paradis, czyli rajem”. W tym momencie wszystko stało się jasne: wino miłości musiało przecież pochodzić z raju.

 

Zapisz

Zapisz

The post Wino i miłość first appeared on Think About It.

]]>
Przeszłość w butelce wina http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2017/09/03/przeszlosc-w-butelce-wina/ Sun, 03 Sep 2017 12:55:14 +0000 http://www.mikolajwyrzykowski.pl/?p=14009 „Wino odnosi się do przeszłości, do naszego dzieciństwa. To przeżycie osobiste, subiektywne”, opowiada Beatrice Laurensan, pracująca w Chateau La Gaffeliere. „W dzieciństwie byliśmy bardziej otwarci, jeszcze nieustaleni, chłonęliśmy wszystko jak gąbki, w tym zapachy i smaki. To, co smakowaliśmy wtedy, ujawnia się teraz w winie”. Wina, które smakujemy, są ciężkie Więcej…

The post Przeszłość w butelce wina first appeared on Think About It.

]]>
„Wino odnosi się do przeszłości, do naszego dzieciństwa. To przeżycie osobiste, subiektywne”, opowiada Beatrice Laurensan, pracująca w Chateau La Gaffeliere. „W dzieciństwie byliśmy bardziej otwarci, jeszcze nieustaleni, chłonęliśmy wszystko jak gąbki, w tym zapachy i smaki. To, co smakowaliśmy wtedy, ujawnia się teraz w winie”.

Wina, które smakujemy, są ciężkie i bardzo złożone. Podczas degustacji czuję się nieco zawstydzony. Ze sposobu, w jaki Beatrice opisuje wino, odgaduję, że musiała wynieść z dzieciństwa mnóstwo smaków czarnych owoców, takich jak jeżyny czy czarne porzeczki, podczas gdy ja pewnie zajadałem się ciastkami. A ich tutaj nie czuję. Dociera do mnie jednak woń drzewa – to pewnie piętno lasu, w którym mieszkam.

 

Ten zapach spowodowany jest również tym, że w Chateau La Gaffeliere co rok lub dwa wymienia się beczki z francuskiego dębu na nowe. Daje to bardziej złożony smak, który w miarę upływu czasu coraz bardziej zmierza w stronę dębu, rozwijając przy tym najróżniejsze aromaty, jak przyprawy czy zioła. A trzeba wiedzieć, że tutejsze wino możemy zostawić w domowej piwniczce na przynajmniej 30-40 lat – to zasługa szczepu cabernet, rodzaju terroir oraz metod pracy. „Najstarsze wino, które mamy, to prawdopodobnie rocznik 1904.”, mówi Beatrice Laurensan. Jestem zadziwiony. Wino, które wciąż żyje. Dobiło wieku, którego dożywają niektórzy ludzie. „Wystarczy że zmieniamy korki co 20 lat. Stary korek jest wyciągany i nowy błyskawicznie ląduję w szyjce butelki, tak aby do środka nie dostało się zbyt dużo tlenu”, tłumaczy. Sama woli jednak młodsze wina. Jak wyjaśnia, jej podniebienie nie jest wyedukowane do starszych roczników, nie jest do nich przyzwyczajone. Woli czarne owoce.

Spacerujemy po chai. Znajdują się tu cuves noszące barwy rodziny Malet Roquefort, właścicieli winnicy. Rozszerzają się one ku górze, aby usprawnić pigeage, zabieg mieszania soku z kożuchem skórek (chapeau de marc). Cały budynek ma trzy piętra. Winogrona, ręcznie zbierane, aby wybierać najlepsze z kiści, są dostarczane do cuves. Po maceracji oraz fermentacji alkoholowej vin de goutte (czyli część płynna) idzie do beczek lub cuves na fermentację malolaktyczną, która sprawia, że wino staje się bardziej pełne, jego ostre brzegi zostają zaokrąglone; zaś część stała, to znaczy skórki i cała reszta, idzie do prasy, tworząc vin de presse, dopiero potem następuje dojrzewanie. Są to dwa różne wina: zwykle to vin de presse jest bardziej prestiżowe, natomiast vin de goutte klasyfikuje się jako drugie wino. Co się tyczy winifikacji, cała jest sterowana komputerowo, a sok spływa do beczek siłą grawitacji, podobnie jak wcześniej do cuves spadały grona. Co ciekawe, niektóre z beczek w chai są do ¾ zakopane w ziemi, pobierając jej naturalne ciepło i w ten sposób utrzymując stałą temperaturę przez cały rok. Żadna z beczek nie jest obracana – wino dojrzewa spokojnie, każda parcela osobno.

Wchodzimy na wzgórze, skąd widać drogę prowadzącą do St. Emilion, inne posiadłości oraz znajdujący się tuż przy ulicy stary, obrośnięty winoroślą budynek, gdzie mieszka rodzina Malet Roquefort. Pytam Beatrice Laurensan o historię rodziny. Ona zaraz prowadzi mnie do pomieszczenia degustacyjnego, gdzie znajduje się zajmujące prawie całą ścianę, zapisane pięknym charakterem pisma, drzewo genealogiczne. „Malet Roquefort są tu od ponad czterech wieków. To najstarsza rodzina w St. Emilion.”, wyjaśnia mi Beatrice.

Zaczęło się w 1066 roku, kiedy bracia walczyli w bitwie pod Hastings, decydującym starciu inwazji na Anglię Normanów z Wilhelmem Zdobywcą na czele. Po bitwie bracia zostali mianowani rycerzami. Powstały trzy gałęzie rodziny szalcheckie, w tym z Anglii i Akwitanii. Interesuje nas ta druga, bo pewien syn się ożenił i zamieszkał okolicy St. Emilion w czasach galloromańskich. Wtedy miał tutaj fermę rozciągającą się na całe 1000 ha (oszałamiająca wielkość, prawda?). Rodzina sprowadziła się tu parę wieków później i rozpoczęła winnicę, która liczy dziś 22 ha. Najstarsze fundamenty sięgają XVI wieku. W średniowieczu znajdował się w tym miejscu szpital dla trędowatych nazywany wtedy gaffet, skąd też późniejsza winnica wzięła swoją nazwę. Po szpitalu nastąpił okres tawerny, a potem winnicy, kiedy na początku XVII wieku sprowadziła się tu rodzina Malet Roquefort. Mają oni w swoim herbie dwa gryfy, zaś ich dewizą, umieszczaną na każdej wytwarzanej przez nich butelce, jest: „Silniejsi w trudności”.

DCIM101MEDIA

W 1969 Leo Malet Roquefort odkrył w ogrodzie, przykryte ziemią pozostałości wioski galloromańskiej. Świadczą o tym choćby odnalezione mozaiki o tematyce, a jakże, związanej z winem. Leo pragnął udostępnić ten teren do zwiedzania, jednak z powodu braku zainteresowania zarzucił pracy. Teraz kontynuuje ją jego syn, Alexandre. A byłoby co zwiedzać, ponieważ na terenie Chateau La Gaffeliere miał swoją posiadłość poeta Ausone żyjący w IV wieku. To właśnie jego imię widnieje na etykiecie pobliskie Chateau Ausone. „Dlatego też czasami mają do nas pretensje”, śmieje się Beatrice Laurensan.

Chateau La Gaffeliere, podobnie jak zresztą Chateau Ausone, znajduje się w gronie Premiers Grands Crus Classes. Klasyfikacja odbyła się po raz pierwszy w 1954 roku i jest odnawiana co 10 lat. „Trzeba więc, abyśmy trzymali co najmniej stabilną jakość”, tłumaczy Beatrice Laurensan. A korzyści z bycia w śmietance win? Są oczywiste: jeszcze przed jesienią mają już właściwie wszystko sprzedane. Wino kupuje 30 agencji z St. Emilion, które następnie rozprowadzają je po całym świecie.

Wychodzę więc z Chateau La Gaffeliere i zmierzam to St. Emilion, tej mekki wielbicieli win – nie zwykłych win, a tych najbardziej prestiżowych, owianych wieloma historiami i legendami. Mijam dom rodziny Malet Roquefort i idę w górę drogi. Poeta Ausone mawiał, że wino jest tu lepsze niż w Rzymie. A czym jest to wino? Po spotkaniu z Beatrice Laurensan wiem, że składają się na nie dwie przeszłości: historia winnicy i rodziny oraz moja własna, moje dzieciństwo.

DCIM101MEDIA

The post Przeszłość w butelce wina first appeared on Think About It.

]]>
"Przyszłość winnicy" – Chateau d'Arcole http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2016/05/09/przyszlosc-winnicy-chateau-darcole/ Mon, 09 May 2016 09:54:12 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=12838 „Mówi się, że tam, skąd widać wieżę kościoła w St. Emilion, tam wszędzie robi się wyśmienite wino”, opowiada ze śmiechem Veronique Barthe, ponownie siedząc za kierownicą samochodu. Po obiedzie postanowiliśmy odwiedzić Chateau d’Arcole, drugą winnicę, którą w całości zajmuje się jej mąż,a zarazem enolog, Philippe Gardere. Właśnie docieraliśmy na miejsce: Więcej…

The post "Przyszłość winnicy" – Chateau d'Arcole first appeared on Think About It.

]]>
„Mówi się, że tam, skąd widać wieżę kościoła w St. Emilion, tam wszędzie robi się wyśmienite wino”, opowiada ze śmiechem Veronique Barthe, ponownie siedząc za kierownicą samochodu.

Po obiedzie postanowiliśmy odwiedzić Chateau d’Arcole, drugą winnicę, którą w całości zajmuje się jej mąż,a zarazem enolog, Philippe Gardere. Właśnie docieraliśmy na miejsce: był to niezbyt duży budynek otoczony 5 ha winorośli. Znajduje się on w apelacji St. Emilion i rzeczywiście widać stąd wieżę kościoła.

Philippe tworzy tu wino czerwone składające się z identycznej proporcji dwóch szczepów: 30 % cabernet sauvignon oraz 70 % merlot. Choć podobnie jak Freynelle, lepiej je pić jako młode i owocowe, pochodzi ono z zupełnie innej planety. Różni się terroir, winifikacja, różnicę robi Philippe i jego praca, w tym kultura pielęgnacji winorośli. To malutka, ale jednocześnie najstarsza winnica przestrzegająca zasad bio w St. Emilion. Oznacza to, że nie używają żadnych herbicydów ani pestycydów.

DCIM101MEDIA

Podczas winifikacji nie jest używana żadna pompa, wina nie są też filtrowane. Powoduje to ich głębszą barwę, nadaje więcej tanin. Beczki są zmieniane co 2 lata, a wino dojrzewa w nich od 14-18 miesięcy. „Wino i drewno są jak małżeństwo”, porównuje Veronique Barthe, gdy jesteśmy w chai, oglądając piętrzące się na podłodze dębowe beczki. „Przez ten czas oddają sobie nawzajem różne aromaty, a cała beczka nieustannie oddycha.”

Chateau d’Arcole Veronique oraz Philippe kupili w 2008 roku. Wtedy wszystko było w ruinie. Musieli odnowić chai, a później dom, aby dopiero móc tworzyć dobre wino.

Kiedy jednak to się tak naprawdę zaczęło?

Siedem pokoleń wcześniej żył pewien mężczyzna, Jean Barthe, który był żołnierzem Napoleona. Ożenił się on tego samego dnia i w tym samym miejscu, co sam Napoleon, który w nagrodę podarował mu kilka sztabek złota. Jean Barthe wykorzystał je najlepiej jak mógł: kupił parcele winorośli w Naujean i Postiac, pewnie wtedy jeszcze nie mając pojęcia, że po tylu latach od Rewolucji Francuskiej jego winnica nadal będzie się rozwijać.

DCIM101MEDIA

Sam Napoleon był więc zamieszany w powstanie tej winnicy.

A skąd wzięła się nazwa? Bitwa pod Pont d’Arcole to pierwsza wygrana bitwa Napoleona, która miała miejsce na północy Włoch w 1796 z armią austriacką. Brał w niej udział również Jean Barthe.

Kończę notować i wsiadamy do samochodu, wyruszając w drogę powrotną. Życzy mi powodzenia w dalszych reportażach. Spotkanie z nią przypominało jej wino: proste, przyjemne i przyjacielskie.

Gdy wyglądam przez szybę, a wiatr przyjemnie rozwiewa mi włosy, widzę malejące postaci jej córek, które spacerują po winnicy. „Będą chciały przejąć po Pani winnicę?”, pytam z ciekawością. Veronique Barthe wzdycha. „Ach, nie wiem. Mogą iść swoją drogą, mogą być niezdecydowane, mogą wyjechać gdzieś i później tutaj wrócić. Nigdy nic nie wiadomo. Ale winnica będzie na nie czekać.”

Mikołaj Wyrzykowski

The post "Przyszłość winnicy" – Chateau d'Arcole first appeared on Think About It.

]]>
Wino dla ludzi – Château la Freynelle http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2016/05/07/wino-dla-ludzi-chateau-la-freynelle/ Sat, 07 May 2016 19:45:50 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=12819 „Winnica to nie jest spokojny biznes. Wystarczy chwila i możesz wszystko stracić”, tłumaczy mi Veronique Barthe, gdy jedziemy do Château La Freynelle. Coraz bardziej oddalamy się od St. Emilion, wjeżdżając na teren apelacji Entre deux Mers, która jest położona nie między dwoma morzami, a rzekami: Garonne oraz Dordogne. Jest ciepłe, Więcej…

The post Wino dla ludzi – Château la Freynelle first appeared on Think About It.

]]>
„Winnica to nie jest spokojny biznes. Wystarczy chwila i możesz wszystko stracić”, tłumaczy mi Veronique Barthe, gdy jedziemy do Château La Freynelle. Coraz bardziej oddalamy się od St. Emilion, wjeżdżając na teren apelacji Entre deux Mers, która jest położona nie między dwoma morzami, a rzekami: Garonne oraz Dordogne. Jest ciepłe, leniwe południe, asfaltowa droga prowadzi nas pomiędzy polami winorośli. „Praca na winnicy jest tak interesująca, że dotyka wszystkiego. Mnóstwo rzeczy jest tutaj połączonych: dobre wino, sprzedaż, relacje z klientami…czasem naprawdę nie ma chwili wytchnienia.”, Veronique nie mówi tego ze zmęczeniem, a z pasją, radością w głosie. Za parę dni zresztą przyjdzie sierpień: gorący miesiąc wakacji, w którym winiarze odpoczywają, mogąc tylko czekać i modlić się o to, by winogrona dobrze dojrzewały. „Mój ojciec spędzał mnóstwo czasu na polu, ja natomiast pracuję sporo przy sprzedaży wina. I widzisz, każde pokolenie przynosi coś nowego.”, uśmiecha się właścicielka winnicy. „Et voila, jesteśmy miejscu”, oznajmia po chwili i zatrzymuje samochód.

Było siedem pokoleń, które składają się na obraz Château La Freynelle. Zaczęło się, kiedy Jean Barthe w 1789 roku kupił pierwsze parcele na terenie Naujean i Postiac. Dziś winnica liczy 75 ha i od 20 lat zarządza nią Veronique Barthe, pierwsza córka w rodzinie od czasów Rewolucji Francuskiej.

DCIM101MEDIA

„Winobranie przeprowadzamy mechanicznie”, tłumaczy właścicielka Château La Freynelle, „Nie ma większych różnic między winobraniem ręcznym a mechanicznym, to zależy tylko od wymagań apelacji. A zresztą…mamy za duży teren.” Veronique tworzy dwa rodzaje wina czerwonego. Pierwsze, 30 % cabernet sauvignon i 70 % merlot jest tradycyjnym winem Bordeaux, gdzie merlot, jako szczep lżejszy, bardziej pełny i elegancki, zaokrągla ostre brzegi pikantnego cabernet sauvignon. Drugie, mniej znane, składa się wyłącznie z cabernet sauvignon: jest bardziej taniczne, bardziej atakuje jamę ustną. Gdy tak słucham plastycznej opowieści Veronique, zaczynam wyobrażać sobie cabernet sauvignon jako dzikiego, nieprzewidywalnego wojownika, natomiast merlot jako statecznego arystokratę, który próbuje oswoić tego pierwszego. Myślę sobie, że to bardzo dziwne i że chyba zaczynam wariować na punkcie wina – przyszłość pisania wierszy na ten temat staje się coraz bardziej niebezpiecznie bliska.

Otrząsam się z letargu i powracam do rzeczywistości. Veronique stawia przede mną butelki wina. Oprócz dwóch rodzajów czerwonego, produkuje również białe, różowe oraz clairet, które jest charakterystyczne dla Bordeaux: lekkie i owocowe, dzięki nieco dłuższej maceracji od wina różowego ma od niego silniejszy, czerwony kolor, choć nie tak ciemny i skoncentrowany jak w winie czerwonym.

Następuje chwila ciszy. „Zgłodniałam…”, oznajmia Veronique. Zbliża się pierwsza, a więc żołądek każdego Francuza alaramuje i krzyczy, że już najwyższa pora na dejeneur. „A ty?” Kiwam nieśmiało głową (właśnie dziś zastanawiałem się, jak przeżyję cały dzień o samych płatkach), a ona, wyraźnie ucieszona, zachęcającym gestem prowadzi mnie w stronę drzwi. „Dobra, chodźmy więc coś przekąsić. A nie, czekaj!”, wykrzykuje, zatrzymując się po chwili. „Chciałbyś może posmakować trochę wina?”, pyta, na co oczywiście odpowiadam twierdząco. Bez tego napisanie reportażu z winnicy byłoby jak wzięcie kąpieli w wannie, tyle że bez wody. „Czekaj”, mówi Veronique Barthe i znika w sąsiednim pomieszczeniu.

Wraca, niosąc w rękach karton wypełniony butelkami. „To na posmakowanie”, mówi z uśmiechem, wręczając mi go. Stoję, zupełnie oniemiały.

Mikołaj Wyrzykowski

DCIM101MEDIA

The post Wino dla ludzi – Château la Freynelle first appeared on Think About It.

]]>
Apelacje z marzeniami – Chateau du Chatelard http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2016/04/26/apelacje-z-marzeniami-chateau-du-chatelard/ Tue, 26 Apr 2016 19:47:58 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=12798 „W Beaujolais każda winnica ma parcele w różnych crus, jak Moulin a Vent czy Fleurie”, wyjaśnia Vincent Wallays, gdy siedzimy przy stole, degustując wina Chateau du Chatelard. „Ma to na celu większe bezpieczeństwo winnic, jeśli chodzi o nieprzewidziane zmiany pogodowe. Winorośle z Morgon nie obrodzą, to zawsze zostaną jeszcze inne Więcej…

The post Apelacje z marzeniami – Chateau du Chatelard first appeared on Think About It.

]]>
„W Beaujolais każda winnica ma parcele w różnych crus, jak Moulin a Vent czy Fleurie”, wyjaśnia Vincent Wallays, gdy siedzimy przy stole, degustując wina Chateau du Chatelard. „Ma to na celu większe bezpieczeństwo winnic, jeśli chodzi o nieprzewidziane zmiany pogodowe. Winorośle z Morgon nie obrodzą, to zawsze zostaną jeszcze inne crus. W tym roku była straszna susza i dużo winorośli jej nie przetrwało, ale dzięki tym, które zostały, o małych, wysuszonych owocach, wino będzie lepsze, bardziej skoncentrowane. I to w każdej z crus”.

Chateau du Chatelard posiada 28 hektarów winorośli, z których część ma ponad 50 lat. Terytorium zostało ukształtowane przez mnichów pochodzących z opactwa w okolicy Macon. Niektóre ze wzgórz, na których rosną winorośle, są sztuczne: kiedyś służyły do obrony i zapewniały lepszą widoczność, dziś gwarantują dobre nasłonecznienie. Rozmawiam z Vincent Wallays, kierownikiem sprzedaży, o historii winnicy oraz produkcji wina typowej dla Beaujolais. Najbardziej interesuje mnie jednak jego postać. Mówi, że podróżował po całym świecie, jego rodzina nieustannie się gdzieś przemieszczała, ona sam studiował i pracował w USA. Ojciec był pasjonatem wina, ale Vincent dopiero, gdy zobaczył w pewnej restauracji mężczyznę degustującego wino, stwierdził: „To jest to, co chcę robić”.

DCIM100MEDIA

Teraz więc siedzimy przy stole, a on opowiada mi o specyfice Beaujolais. Mówi, że crus są bardzo niedoceniane. Zwykle myli się je z crus burgundzkimi, a wino beaujolais kojarzy się tylko z beaujolais nouveau. „Jakieś 50 lat temu region przeżywał swój złoty wiek za sprawą beaujolais nouveau i teraz stał się ofiarą swojego sukcesu. Ludzie na całym świecie znają tylko nouveau, a nie to, co jest najlepsze, czyli crus„, wyjaśnia Vincent Wallays. Ma nadzieję, że kiedyś to takie apelacje jak Morgon czy Chiroubles będą bardziej znane. Na razie to apelacje z marzeniami – każda cru się rozwija, a pogoda, mimo że czasem niszczy, wiele też pomaga.

Mikołaj Wyrzykowski

DCIM100MEDIA

DCIM100MEDIA

The post Apelacje z marzeniami – Chateau du Chatelard first appeared on Think About It.

]]>
Wesele na winnicy – Domaine des Marrans http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2016/04/16/wesele-na-winnicy-domaine-des-marrans/ Sat, 16 Apr 2016 19:18:25 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=12725 Jest późne popołudnie. Pusta sala, na podłodze ostatnie wstążki i kilka balonów. Cisza charakterystyczna dla imprezy, która dopiero co się skończyła. Dwie osoby – mężczyzna i kobieta – wynoszący z sali to, co zostało po zabawie. Parkujemy camperem obok budynku. Wysiadam i idę w stronę gospodarzy. Wita mnie Mathieu, który Więcej…

The post Wesele na winnicy – Domaine des Marrans first appeared on Think About It.

]]>
Jest późne popołudnie. Pusta sala, na podłodze ostatnie wstążki i kilka balonów. Cisza charakterystyczna dla imprezy, która dopiero co się skończyła. Dwie osoby – mężczyzna i kobieta – wynoszący z sali to, co zostało po zabawie. Parkujemy camperem obok budynku. Wysiadam i idę w stronę gospodarzy.

Wita mnie Mathieu, który niedawno przejął od ojca Domaine des Marrans. Przedstawia mi swoją żonę. „Jesteśmy małżeństwem od…12 godzin?” patrzy na nią z pytającym uśmiechem, a ona kiwa głową. Gratuluję im i mówię, że pewnie świetnie się bawili. I na pewno nie brakowało im wina. Śmieją się. „To prawda, nasze piwniczki trochę opustoszały…”. Na weselu królowało Fleurie, czyli główna apelacja, z której wino produkuje Domaine des Marrans. Ale jako że ojciec panny młodej też ma winnicę w Chiroubles, apelacji znajdującej się tuż obok, nie mógł nie przywieźć trochę swojego wina. „Było mnóstwo osób, cała rodzina i znajomi”, opowiadają. Wyobrażam sobie, jak wspaniałe musi być urządzenie wesela na własnej winnicy z własnym winem… Rozmarzyłem się, wybaczcie.

Domaine des Marrans

DCIM100MEDIA

Jakby się nad tym zastanowić, to apelacje, czyli crus w regionie Beaujolais są idealne na wesele, zwłaszcza dwie z nich. Wino z Fleurie uważane jest za delikatne, zgrabne, subtelne – jednym słowem, kobiece. Z kolei paru winiarzy już mi potwierdziło, że najbardziej męskie jest crus Morgon – taniczne, wyraziste, muskularne. Ich połączenie byłoby idealne. A jako że każda winnica posiada parcele w różnych crus, które leżą bardzo blisko siebie, choć są mocno zróżnicowane, na weselu na weselu nie mogło też zabraknąć tych dwóch win.

Domaine des Marrans

 

Następnego dnia rano Mathieu oprowadza mnie po winnicy. „Pracowałem w Alzacji, Bordeaux jak i Nowej Zelandii ale najbardziej lubię ten region. Między winiarzami panują przyjazne relacje, pomagamy sobie, bo wiemy, że mamy tę samą pasję, choć tez oczywiście między sobą konkurujemy. Wiele nas różny, ale wszyscy chcemy dobrze zjeść i napić się dobrego wina. Takie jest Beaujolais”.

Domaine des Marrans

 

Roztacza ręką nad polem winorośli. „Zobacz”, mówi, „Moglibyśmy mieć 2000 winorośli na hektar, co wydaje się, że byłoby lepsze, gdyż dawałoby im więcej wolności. Ale tak nie jest. Posadziliśmy 6000 winorośli na jednym hektarze, żeby zwiększyć konkurencję, żeby owoce były mniejsze, ale bardziej skoncentrowane, żeby otrzymać esencję, a nie wodę, która byłaby efektem zbyt dużej wolności.”. Mathieu wyjaśnia, że nawet parcele na terenie Fleurie różnią się między sobą. Zwykle wina Beaujolais mogą być przechowywane do pięciu lat, jednak Fleurie Pavillon jest bardziej wymagające, bardziej burgundzkie – podlega innej winifikacji, dłużej dojrzewa oraz dłużej można je przechowywać. „Zeszłej nocy otworzyliśmy rocznik 1985, rok mojego urodzenia. Specjalne wino. I wciąż było owocowe, typowe dla Beaujolais”.

A więc ta butelka dorastała, dojrzewała wraz z nim w oczekiwaniu na ślub… Znów się rozmarzyłem.

Mikołaj Wyrzykowski

The post Wesele na winnicy – Domaine des Marrans first appeared on Think About It.

]]>
„Splecione historie” – Domaine Tempier http://www.mikolajwyrzykowski.pl/blog/2014/08/22/france-avec-passion-splecione-historie-domaine-tempier/ Fri, 22 Aug 2014 08:20:03 +0000 http://kudlaczewpodrozy.pl/?p=8525 Stoję w piwnicy Domaine Tempier, przede mną leży kilkanaście ogromnych, dębowych beczek, w których dojrzewa czerwone wino. W powietrzu unosi się jego zapach: mieszanka historii winnicy i historii ludzi, którzy się nią zajmowali. Daniel Ravier, dyrektor winnicy od 2000 roku, odkorkowuje butelkę i nalewa wino do kieliszków. „Co ciekawe, Amerykanie Więcej…

The post „Splecione historie” – Domaine Tempier first appeared on Think About It.

]]>
Stoję w piwnicy Domaine Tempier, przede mną leży kilkanaście ogromnych, dębowych beczek, w których dojrzewa czerwone wino. W powietrzu unosi się jego zapach: mieszanka historii winnicy i historii ludzi, którzy się nią zajmowali.

Daniel Ravier, dyrektor winnicy od 2000 roku, odkorkowuje butelkę i nalewa wino do kieliszków. „Co ciekawe, Amerykanie wolą młodsze roczniki, w przeciwieństwie do Anglików, którzy lubią pić starsze wino”, opowiada. Daniel Ravier pracuje z winem, ponieważ jest to coś żyjącego, co nieustannie się zmienia, rozwija, mimo wielu lat historii jest to produkt, który wciąż na nowo potrafi fascynować. W Domaine Tempier kontynuuje on tradycję, która sięga korzeniami aż do 1834 roku.

Rodzina Tempier wytwarzała wino już za czasów Ludwika XV. Jej członkowie opiekowali się winnicą, zamykając swoją pasję w butelkach wina. Wielka historia zaczęła się, gdy Lucie Tempier w 1936 roku poślubiła Luciena Peyraud, który o jednym ze spotkań z osiemnastoletnią dziewczyną w Aix en Provence napisał w pamiętniku, że „było to najpiękniejsze popołudnie w jego życiu”.

W czasie II wojny światowej młoda para zamieszkała na terenie Domaine Tempier. W ciągu dziesięciu lat Lucie Peyraud urodziła siedmioro dzieci i zajmowała się nimi, tak jak jej mąż zajmował się rozwojem winnicy.

W 1941 roku powstała apelacja Bandol, jedna z najstarszych apelacji we Francji. Wina z apelacji z z tej części regionu Var odznaczają się charakterystycznym smakiem i posiadają długą historię, a specjalne szczepy winorośli potrzebują do wzrostu odpowiedniej ziemi, wilgotności powietrza, wiatru, bliskości morza i muszą być uprawiane w sposób zupełnie naturalny. W 1945 roku Lucien Peyraud został prezydentem stowarzyszenia promującego wina Bandol i wykonywał swoją pracę przez 37 lat. Na swoim terenie zasadził szczepy Cinsault, Grenache oraz Mourvedre, najważniejszy dla marki Bandol. Pierwsze różowe wino w Domaine Tempier zostało zabutelkowane w 1943, zaś czerwone w 1951 roku.

Lucien Peyraud znacznie przyczynił się do rozwoju i spopularyzowania win Bandol. Rozmawiał z winiarzami, odwiedzał restauracje w całej Francji, promując również wina prowansalskie. Gościł na winnicach w Austrii, Gruzji czy Argentynie, podróżował po całym świecie, by doświadczyć różnorodności win i pomiędzy nimi odkryć dla innych smak Bandol. „Wykonałeś dobrą robotę, mój chłopcze”, powiedział do niego Alphonse Tempier, nim na zawsze zamknął oczy.

Daniel Ravier przedstawia mi Lucie Peyraud. Siadam w saloniku, słuchając jak przywołuje ona swoje wspomnienia z dawnych lat i z rozbawieniem opowiada historię Japończyka, który przyjechał do Domaine Tempier, by kupić wino. „Wracam z rynku i na ganku widzę Japończyka, który śpi. Idę do męża, który mówi, że gość właśnie skończył degustować wino i teraz śpi. Gdy się obudził, zapytałam go, czy nie chciałby się podpisać na moim abażurze, gdzie gromadziłam podpisy różnych osób”, wskazuje ręką wspomniany abażur, „Kilkanaście lat później przyjechał do mnie jego syn, pytając, czy nie mógłby zobaczyć podpisu ojca, wyobrażasz sobie?”. Lucie Peyraud śmieje się złociście. Dziś ma 86 lat. Widzę światło w jej oczach i w uśmiechu, gdy z nią rozmawiam: to światło to właśnie pasja życia, mieszanka jej historii i historii winnicy, którą się zajmowała.

To historie, które splotły się ze sobą i wciąż razem, niczym wino, dojrzewają.

Mikołaj Wyrzykowski

DSC_6747-1

 

The post „Splecione historie” – Domaine Tempier first appeared on Think About It.

]]>